sobota, 7 stycznia 2012

Bishōnen, bidanshi, bishie, kkotminam, flower boys… (część I)

Czyli jak zwał, tak zwał. Niezbyt krótka odpowiedź na pytanie, czy płeć brzydka jest rzeczywiście brzydsza. W części pierwszej udamy się w podróż w czasie do starożytnej Japonii by odkryć, skąd w ogóle wziął się koncept pięknych chłopców.

Gładka cera, delikatne rysy, rozmarzone spojrzenie migdałowych oczu, karminowe, miękkie usta. Jeśli ktoś choć w minimalnym stopniu interesuje się kulturą krajów Azji wschodniej doskonale wie, że wcale nie opisuję tu przymiotów damskiej urody. Wystarczy wziąć do ręki losowy japoński bądź koreański magazyn, mangę, czy też włączyć dowolną dramę, by przekonać się, że przymiotnik piękny nie jest zarezerwowany wyłącznie dla kobiet.

[Najpiękniejszy z pięknych - Lee Jun Ki]

Organizowane dorocznie rankingi na mężczyznę piękniejszego od kobiety wyraźnie pokazują, że nie jest to zjawisko marginalne. Co więcej, szalona popularność owych pięknych mężczyzn (bynajmniej nie wśród homoseksualnej części publiczności) karze zastanowić się nad tym, czy męskość i bycie mężczyzną jest pojęciem uniwersalnym dla wszystkich kultur. By odnaleźć odpowiedź na to pytanie trzeba przekopać niezłe połacie czasu. Wzmianki o pięknych chłopcach pojawiły się w Japonii właściwie wraz z powstaniem piśmiennictwa. Najstarszym utrwalonym w kulturze obrazem urodziwego młodzieńca jest chigo (dosłownie „dziecko”, zwyczajowo tłumaczone jako akolita, tudzież brzmiący bardziej swojsko ministrant). Byli to młodzi chłopcy (zwyczajowo między siódmym rokiem życia a ceremonią wejścia w dorosłość, którą odprawiano w 15-nastym roku życia w czasach średniowiecznych i 20-tym w erze Edo), którzy służyli w świątyniach szintoistycznych lub buddyjskich. Byli to zarówno synowie samurajów i zamożnych rodzin, jak także prości chłopcy, którzy pracowali za marne wynagrodzenie, lub zostali po prostu wykupieni od rodzin. Zadaniem chigo było przygotowywanie mniej znaczących obrządków religijnych, uczestniczenie w ceremoniach, przeprowadzanie procesji, wykonywanie religijnych pieśni i tańców, a także służenie swoim braciom mnichom. W przeciwieństwie do starszych mężczyzn i wyświęconych mnichów, chigo mogli nosić długie włosy, zakładać jedwabne szaty a także malować się. W powszechnym użyciu był puder, róż a czasem także czernidło do zębów*. Mnisi często zachęcali chłopców, by dbali o swoją urodę. Nie czynili tego bezinteresownie. Mieli w tym dwa cale. Po pierwsze, chigo wnosił trochę piękna i koloru i do szarego, codziennego życia w świątyni oraz uświetniał swoją urodą, tańcem i śpiewem religijne ceremonie. Po drugie zaś, uprzyjemniał samotne wieczory swoim braciom mnichom, bynajmniej nie śpiewem…


„Male love” czy jak kto woli „męska miłość” w Japonii nosi nazwę nanshoku i znaczy tyle co „męski kolor”. Słowo „kolor” ma tu jednak erotyczne implikacje i dlatego oznacza właśnie miłość pomiędzy mężczyznami. Uznaje się, że osobą, która podniosła męsko-męskie związki do rangi powszechnie akceptowanego zjawiska, był Kūkai, legendarny japoński mnich, poeta, uczony i artysta, twórca pisma kana. Kūkai jest też twórcą ezoterycznej, buddyjskiej sekty Shingon („prawdziwe słowo”), do założenia której zainspirowała go podróż do Chin. Właśnie stamtąd przywiózł ze sobą ideę nanshoku i twórczo zaadoptował ją na gruncie Japońskim, łącząc ją z religijną doktryną sekty. Samego Kūkaia przedstawia się często jako młodzieńca chigo, co w tym kontekście wydaje się być jak najbardziej uprawnione.

Postać chigo przez stulecia rozpalała (szczególnie męską) wyobraźnię. Powstawało wiele opowieści, utworów literackich a nawet pornograficznych rysunków, w których opisywano miłosne perypetie chłopca ze świątyni i jego dojrzałego „opiekuna”. To wszystko utrwalało obraz urodziwego młodzieńca w świadomości Japończyków. Szlachta i samurajowie również nie byli ślepi na uroki pięknych chłopców. Świeckim odpowiednikiem chigo był wakashu (dosłownie „młoda osoba”). Był to młody chłopiec (będący jeszcze przed ceremonią wejścia w dorosłość), który służy swojemu panu i uczył się od niego sztuki walki oraz samurajskiej etykiety. Podobnie jak chigo, wakashu miał zabawiać swojego pana i jego gości śpiewem i tańcem, a także, jeśli trzeba, towarzyszyć mu w sypialni. Dodatkowo wakashu zobowiązany był do walki u boku samuraja i do wierności. Nie tylko w boju. Podobnie jak w świątyniach, również między wojownikami nierzadko zdarzały się zażarte spory i wybuchy zazdrości o względy pięknego chłopca, które zwykle kończyły się morderstwem, samobójstwem lub jednym i drugim. Dlatego w XV wieku powstał kodeks postępowania w stosunku do wakashuwakashudō (czyli „droga wakashu”, termin skrócono później do shudō). Zgodnie z przyjętymi zasadami, chłopiec powinien mieć tylko jednego kochana (najlepiej swojego pana) i powinien go zaakceptować dopiero po kilku latach ciągłej adoracji, gdy upewni się co do szczerości uczuć mężczyzny. Gdy kochanek zostanie wybrany, obie strony w związku powinny pozostać sobie bezwzględnie wierne, a wszyscy ewentualni nowi adoratorzy (czy to płci męskiej, czy żeńskiej), z mocą odegnani. Kochankowie powinni też być przygotowani na to, że będą musieli się rozstać, ponieważ obyczaj zezwalał mężczyznom na erotyczne związki tylko do momentu wejścia w dorosłość. Jedno z opowiadań Saikaku Ihary ze zbioru Nanshoku Okagami („Wspaniałe zwierciadło męskiej miłości”) opisuje historię wakashu, który wziął sobie za kochanka innego mężczyznę, niż swojego pana. Wspaniałomyślny samuraj uchronił swojego podwładnego przed śmiercią za złamanie zasad shudō ścinając lok znad czoło chłopca, co było równoznaczne z uznaniem go za dorosłego. Jednak tym samym zakończył również związek wakashu ze swoim kochankiem.

[Suzuki Harunobu Wakashu patrzący na obraz z górą Fuji]

Innym regulującym stosunki wakashu – pan tekstem było Shin’yuki. Oprócz licznych przymiotów ducha, którymi pan i chłopiec powinni dysponować, tekst opisuje szczegółowo wygląd fizyczny terminującego u samuraja młodzieńca, ceniąc szczególnie takie cechy jak: jasną skórę, długie, błyszczące czarne włosy, czerwone usta, rumiane policzki i ruchy pełne gracji. Innymi czynnikami, które mogą przyciągnąć przyszłego kochanka do chłopca, są jego umiejętności gry na flecie lub biwie (uważane za szczególnie męskie instrumenty) oraz talent do tworzenia poezji. Shin’yuki jasno określa wiek, w którym wakashu może być obiektem westchnień innych mężczyzn. Zgodnie z tekstem, chłopiec posiada swój dziecinny wygląd w wieku 10-13 lat, rozkwit jego urody przypada na 13-16 rok życia, a w wieku 16-19 lat jest ucieleśnieniem wszystkich erotycznych fantazji. Powyżej 20-tego roku życia najzwyczajniej w świecie już się nie nadaje i należy czym prędzej ciachnąć mu włosy i uczynić zeń mężczyznę. Późniejszy tekst Wakashu no hara z XVII wieku przesuwa nieco ową górną granicę do 22 roku życia chłopca. Zdaje się, że jest to ostatni moment na zakończenie miłosnego związku z wakashu, ponieważ trwanie w romantycznej relacji z mężczyzną, który ma już włosy na nogach, lub nie daj Boże, brodę i wąsy, uważany był za poważną perwersję. Z kolei branie sobie na kochanka chłopca, który jeszcze nie był wakashu, postrzegane było jako przejaw złego smaku. Nie jako zachowanie niemoralne, po prostu nieeleganckie.

[Rycina przedstawiająca fryzury, jakie nosili Japończycy. Dwa pierwsze rysunki od góry z lewej do prawej to fryzury typowe dla młodych wakashu, trzecia zaś to fryzura starszego wakashu. Pierwszy rysunek w dolnym rzędzie przedstawia fryzurę młodego mężczyzny (yaro), środkowy to fryzura dojrzałego mężczyzny, ostatnia zaś to fryzura damska.
Źródło: en.wikipedia.org]

Podobnie jak chigo w świątyniach, również wakashu mieli przywilej noszenia kolorowych szat z delikatnych tkanin. Typowe były kimona z długimi rękawami, które zwyczajowo zarezerwowane były dla niezamężnych kobiet. Szczególna była również fryzura, którą nosili wakashu. Golono im tylko niewielki pas włosów na czubku głowy a długi lok znad czoła wiązano w ściśle określony sposób. Nierzadko chłopcy poprawiali swoją urodę za pomocą rozjaśniającego cerę pudru i dodawali sobie za pomocą różu zalotne rumieńce na policzkach.

[Furisode - kimono z długimi rękawami]

Przez stulecia kultura nanshoku rozwijała się spokojnie i zgodnie z tworzonymi regulacjami, aż do roku 1868, kiedy to Japonia otworzyła się na świat w erze Meiji. Wtedy też mieszkańcy wysp po raz pierwszy zetknęli się z zachodnim spojrzeniem na sprawy homoseksualizmu. Relacje dojrzałych mężczyzn ze swoimi mocno nieletnimi kochankami stały się wątpliwe moralnie i w świadomości Japończyków pojawiła się rozbieżność pomiędzy tradycyjnym patrzeniem na te sprawy, a nowym światopoglądem, przyniesionym przez przybyszy z zachodu.


Postać pięknego chłopca nie znikła jednak z umysłów mieszkańców wysp. W latach 20-tych XX wieku wydawcy zaczęli drukować w magazynach dla młodych mężczyzn historie o odważnych młodzieńcach, którzy dokonywali heroicznych czynów w służbie swojego cesarza. Była to część kampanii, jaką wytoczył japoński rząd, by wychować pokolenie lojalnych i nieustraszonych obywateli. Nie można nie wspomnieć, że bohaterami owych umoralniających opowiastek byli zjawiskowo piękni chłopcy, którzy swoimi delikatnymi rysami i łagodnością usposobienia nawiązywali do kultury chigo i wakashu.

Po drugiej wojnie światowej, pod wpływem intensywnego oddziaływania amerykańskiej kultury, zaczęły powstawać tak zwane gei ba (od angielskiego „gay”, pozbawionego jednak homoseksualnego podtekstu oraz słowa „bar”) – bary, gdzie efemeryczni, urodziwi chłopcy zabawiali gości (często zagranicznych) śpiewem i tańcem. Gei ba z czasem przekształciło się w miejsce podobne do francuskich kabaretów, gdzie zarówno mężczyźni jak i kobiety, przychodzili podziwiać pięknych tancerzy i zaznać łatwej rozrywki. Bary dla gejów oczywiście również istniały i nosiły nazwę homo ba.

Rzecz jasna, nie tylko mężczyźni podatni są na wdzięki pięknych chłopców. Kobiety tak samo ulegały urokowi ulotnej urody wakashu i w literaturze aż roi się od opowiadań z pieprzykiem o tym, co robić, by twój piękny chłopczyk nie skończył przypadkiem w łóżku z twoją piękną dziewczyną. Jakie by nie krążyły obiegowe stwierdzenia na temat kobiet, mogę zapewnić, że jesteśmy tak samo wrażliwe na piękno ludzkiego ciała, jak mężczyźni. Może i nie myślimy o seksie 30 razy na sekundę, ale każda z nas lubi sobie popatrzeć na ładne twarze i dobrze rozwinięta muskulaturę. Od zawsze więc piękni chłopcy stanowili obiekt pożądania kobiet, chociaż panie preferowały nieco starszych partnerów, niż mężczyźni.

[współcześni piękni chłopcy]

W tym miejscu należałoby wyjaśnić kwestie nazewnictwa. Nie bez przyczyny pisząc o wdziękach chigo czy wakashu używałam słowa chłopiec a nie mężczyzna. Popularne określenie bishōnen oznacza właśnie młodzieńca, który nie stał się jeszcze oficjalnie dorosły. Gdy bishōnen osiąga wiek, w którym prawo pozwala mu już na picie alkoholu i nadal piękny jest jak malowanie, staje się bidashi, czyli pięknym mężczyzną. I to właśnie bidashi cieszą się największą popularnością wśród współczesnych pań. W związku z tym, że dla zachodniego obserwatora oba terminy dość często się mylą, wymyślono skrót bishie, który łączy w sobie przymioty bishōnena i bidashiego. Bishie pojawia się w mangach jako fizycznie dojrzały mężczyzna, mniej lub bardziej wierny kulturowemu wzorcowi przynależnemu jego płci, jednakże jest to postać wysoko wyidealizowana, zarówno w sensie fizycznym i jak i psychicznym. Bishie jest zazwyczaj wysokim mężczyzną o błyszczących, rozczochranych włosach, delikatnej cerze, długich rzęsach, a jego usta są bardziej ponętne, niż te u Angeliny Jolie. Czyli wypisz wymaluj wszyscy ci rozkoszni panowie spoglądający na nas z okładek mang dla dziewcząt.


Wydane w 1961 i 1962 roku trzy opowiadania Mari MoriLas kochanka” (za które została uhonorowana nagrodą imienia Tamury Toshiko), „Nie wychodzę w niedziele” i „Łoże zeschłych liści” stały się kamieniem węgielnym dla rozwijającego się bujnie w ostatnich latach kultu bishōnenów i trendu yaoi. Wszystkie trzy opowiadania łączy ten sam wątek: nieprawdopodobnie piękny nastolatek zostaje przygarnięty przez bogatego i mocno starszego mężczyznę. Ich romantyczne bycie razem zostaje jednak szybko przerwane przez śmierć któregoś z kochanków (przeważnie morderstwo dokonane przez zazdrosną ex-dziewczynę starszego mężczyzny). Występujący w opowiadaniach bohaterowie są dość schematyczni. Żaden z nich nie wygląda jak Japończyk, są w połowie Francuzami i otoczeni są ekstrawaganckimi i orientalnymi przedmiotami, takimi jak: szyte na miarę garnitury, francuskie mydła, niemieckie wody kolońskie, importowane cygara, kawior, martini i samochody Rolls Royce. Starszy z kochanków posiada wysoce złożoną i skomplikowaną osobowość, cierpi najczęściej na wstręt do kobiet wywołany dramatycznymi wspomnieniami z poprzednich związków. Romansem ze słodkim bishōnenem stara się zrekompensować sobie wszystkie doznane krzywdy. Młodszy kochanek nie wydaje się być jednak aż tak przywiązany do swojego „opiekuna”. W „Lesie kochanka”, gdy Paulo znajduje zwłoki zamordowanego Gidou, młody mężczyzna zdaje się żałować bardziej tego, że ze śmiercią kochanka stracił możliwość życia w luksusie, niż samego faktu, że Gidou nie żyje. Generalnie za twarzą cherubinka kryje się zazwyczaj niezbyt piękny charakterek. Chłopcy w powieściach Mori są leniwi, ekstrawaganccy, rozpieszczeni i dziecinni. Ich pasywność pozwala im tylko na branie tego, co ich ogarnięty obsesyjną miłością „opiekun” chce im podarować, nie czując potrzeby dawania niczego w zamian. Przejawia się to też w brakach w edukacji (w przeciwieństwie do wysoko wykształconego kochanka) i niezbyt rozwiniętym poczuciu moralności.


Bohaterowie w opowiadaniach Mori skłonni są wybaczyć wszystkie te wady swoim młodym partnerom w imię miłości, lub może bardziej ze względu na ich słodkie buźki i nieodparty seksualny urok. Wszystkie wyżej wymienione elementy, które pojawiają się w opowieści Mori, aż do znudzenia powtarzają się w późniejszych opowiadaniach, mangach i anime yaoi, czyli gatunku poświęconemu miłości męsko-męskiej. Anielska twarz i szatański charakterek nie jest połączeniem typowym tylko dla yaoi. Oglądając współczesne dramy i niektóre filmy bez trudu można zauważyć ten sam schemat. Piękny jak malowanie młodzian, który tak naprawdę jest zadufanym w sobie egoistą, spotyka któregoś dnia zwykłą dziewczynę o złotym sercu, zakochuje się w niej i pod jej leczniczym wpływem zmienia się w wzór cnót wszelakich. Wystarczy pomyśleć o takich hitach jak „Hana Yori Dango” czy „Atashinchi no Dashi” i wszystko staje się jasne.

[Plakat Hana Yori Dango Final - czyli filmu wieńczącego dwie serie dramy]

Wydaje Wam się, że dużo zostało już powiedziane? Póki co sięgnęliśmy dopiero wierzchołka góry lodowej!

W kolejnej części cyklu (tutaj) przyjrzymy się pięknym przedstawicielom płci teoretycznie brzydszej w Korei Południowej. Gwarantuję, że będzie na co popatrzeć…

Cykl o flower boysach:

Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

* w Japonii pokazywanie zębów (np. przy śmianiu się) jest w złym tonie, ponieważ biel uzębienia przywodzi na myśl biel kości przodków, a jak wiadomo, ciągłe wywoływanie skojarzeń z truposzczami nie jest najbardziej pożądaną rzeczą na świecie. Dlatego też swojego czasu stosowano specjalną pastę, która barwiła zęby na czarno. Dziś zostało już tylko wspomnienie po tej praktyce w postaci skromnego zasłaniania ust ręką podczas ataku śmiechu.

7 komentarzy:

  1. stety lub niestety po części znam temat
    jak dla mnie wszystko było by ok gdyby nie wątek pedofilski :/
    jak chłopcy się lubią to co mnie to tam. nie ważne kto z kim śpi byleby byli wyspani. ale rocznik 10-13 to zdecydowanie za szybko na tego typu "zabawy"

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, dość kontrowersyjny temat.
    A skąd Ty wiesz takie rzeczy, miałam nadzieję, że uda mi się coś nowego do Twojej wiedzy dodać. Lipa :(

    Ale gwarantuję, że Koreańska część tematu będzie ciekawa i moralnie już nie tak wątpliwa :)

    I będzie duuuużo zdjęć :D

    OdpowiedzUsuń
  3. w kilku książkach które czytała do tej pory poruszany był motyw męsko - męskiej "przyjaźni"
    i co by było ciekawe w wykonaniu męskim (a nie chłopięcym) tego typu "znajomość" pogłębia przyjaźń między panami (dosłownie i w przenośni)

    OdpowiedzUsuń
  4. niewątpliwie, coś pogłębia ... ;)
    ale ja tak sobie myślę, po przeczytaniu tych różnych tekstów, że oni wtedy nie patrzyli na te stosunki jak na coś złego. Nie wiem czy oni w ogóle rozpatrywali to w kategoriach seksu i związku. Wydaje mi się, że to była jedna z części "treningu" takiego młodzieńca, próba jego posłuszeństwa i oddania. Japończycy i generalnie Azjaci do dziś mają mocno zakorzenioną w swojej mentalności hierarchiczność i to, co dla nas jest szokujące, u nich jest po prostu sposobem okazywania szacunki. Nie zamierzam rzecz jasna bronić takich praktyk jak seks z dziećmi 10-15 lat! Po prostu obcowanie z innymi kulturami nauczyło mnie, że nie można patrzeć na cudzą historię i zwyczaje z naszej obecnej perspektywy i potępiać wszystko jak leci. W końcu i u nas zmuszano 13-14 letnie dziewczęta do małżeństw ze starymi dziadami, co bynajmniej dobre nie było. Mam nadzieję, że wiesz do czego zmierzam tym wywodem :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluje świetnej analizy. Część rzeczy oczywiście jest mi świetnie znana o innych dowiedziałam się przed chwilą, czytając ten artykuł. Dziękuje :)
    Tak jak piszesz czym więcej się czyta, ogląda tym lepiej rozumie się kulturę i źródło pewnych stereotypów które funkcjonują w Azji. Schematów które nieustannie są powtarzane w mangach i anime. A ich geneza leży przecież w świadomości kulturowej narodu np. zależność materialna, czy dominacja fizyczna pomiędzy kochankami odpowiada relacjom wakashu a jego Pan.
    Ja jeszcze nieustannie zwracam uwagę na głębokie przyjaźnie, dużo bliższe kontakty na poziomie emocjonalnym, które często przechodzą do poziomu fascynacji fizycznej. Szczególnie Japończycy mają ogromną potrzebę posiadania obiektu "uwielbienia", ale na poziomach obsesyjnego zauroczenia się kimś. I już właściwie płeć w tym momencie nie odgrywa aż tak znaczącej roli.

    To tylko nadmienię jeszcze ;), że ja uwielbiam jak w mangach yaoi pojawią się bohaterowie którzy łamią stereotypy. Oni są najciekawszymi postaciami, rozumiem jednak że "dziewczęta" w Japonii poszukują jednak bezpiecznego konserwatyzmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety, takich niestereotypowych postaci nie ma za dużo :( Ciężko o yaoi z jakąś ambitniejszą nutą. Albo ja nie miałam po prostu do nich szczęscia? Jeśli znasz coś ciekawego i godnego polecenia, będę bardziej niż wdzięczna!
      Cieszę się, mogłam się jakoś przyczynić do poszerzenia Twojej wiedzy! Polecam się na przyszłość! :D

      Usuń
    2. Na jakieś super ambitne nuty bym jednak nie liczyła. Ten gatunek rządzi się swoimi prawami i musi być dużo zabawy w łóżku, a treść jest wypełniaczem. Są jednak mangi w których ten dodatkowy 'wsad' pomiędzy igraszkami pościelowymi jest wielce interesujący.
      Dla mnie właśnie pary łamiące stereotypy są chyba ulubionymi z tego gatunku. A Ci chłopcy żyją sobie w Koisuru Boukun, który uwielbiam i w drugiej mandze tej samej autorki Kimi ga Koi ni Oboreru. Inna Pani także często łamie schematy to Minase Masara i moja ulubiona manga jej autorstwa Gokujou no Koibito.
      Nie można zapomnieć o klasykach Jounjou i Sekaiu, które z pewnością znasz a tam po jednej parze z odwróconym schematem uke x seme; Hiroki x Nowaki i Kisa x Yukina.

      Przyznaje się jednak (chyba powinnam się zaczerwienić, ale jakoś kompletnie mi nie wychodzi) do uwielbiania dla Lovless i tego chorego związku dzieciaka z facetem. Co prawda bez aktów w temacie ale za to z nieustającymi podtekstami od którym mocno gorąco się robi.


      I wracając do dyskusji na temat BL, uważam że mangi oferują mimo wszystko dużo więcej niż filmy a poziom emocji, przynajmniej u mnie jest większy.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...